sobota, 4 października 2014

Rozdział 14

CO ON TU KURWA ROBI?!
Podszedł do mnie i rozwiązał, ewidentnie obmacując gdzie się da. Pocałował mnie namiętnie zanim zdążyłam wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
-AXL POJEBAŁO CIĘ?! - odskoczyłam od niego i wrzasnęłam.
-Oj kotku... co ty taka zimna? - pocałował mnie jeszcze mocniej. Kurwa. Ja chciałam żeby mnie całował... Sebastian... nigdy go nie zdradzę! Odepchnęłam Rose'a.
-Wyciągnij mnie stąd.
Pociągnął mnie za rękę i wyprowadził na górę. Światło na chwilę mnie oślepiło. To był drewniany domek... na pierdolonych bagnach. Ledwo co chodziłam ale Axl pomagał mi. Na zewnątrz było mega zimno. W samym staniku (dziwka podpierdoliła mi katanę, umrze za to) i krótkich spodenkach prawie zamarzałam. Nie mogłam tego okazywać bo zaraz Rose będzie chciał mnie "ogrzać". Prawie wpadłam do bagna, było strasznie ciemno.
-Daleko stąd do LA? - zapytałam.
-Kilka godzin samochodem. Przez las. - skrzywił się.
Wsiedliśmy do samochodu. Przez dłuższy czas jechaliśmy w ciszy. Rose uratował mnie z tego gówna. Im bardziej zbliżaliśmy się do LA ty bardziej czułam te wszystkie problemy z którymi będę musiała się zmierzyć...

***

Już w oddali widziałam światła Miasto Aniołów gdy w radiu zabrzmiało "Sweet Child O' Mine". Przypomniałam sobie to wszystko... to jak mi pisał tą piosenkę, to jak mi ją śpiewał do snu... nie tylko do snu. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Chciałbym żeby to wróciło ale wiedziałam że to niemożliwe... 
-Kocham Cię Sophie... przepraszam za wszystko... ja naprawdę żałuję... jestem w stanie zabić tą dziwkę jak ją znajdę... - Axl przerwał ciszę.
Kurwa. Modliłam się w duszy żeby tego nie powiedział.
-Axl... - zmieszałam się.
-Wiem że Bach to twój chłopak.... ale Sophie... ja cię kocham... - wyszeptał.
Nie chcę o tym myśleć. Proszę żeby to był pierdolony sen...
ALE TO NIE JEST SEN.

***

Zatrzymaliśmy się przed samym LA. Dochodziła 6 i na autostradzie ruch zaczynał się powiększać. Rose stanął przed jakimś barem. Oddał mi swoją ramoneskę. Zauważyłam samochód Metalliki. Może mnie uratują! Pewnie wracają z koncertu... Weszliśmy do środka. Byli tam! Od razu mnie zauważyli. 
-FRIS!!! - wydarł się James. Ciekawe czy dało się krzyknąć głośniej...
-Uratuję cię kochana!!! - krzyknął Lars i przyciągnął mnie do siebie. Uwielbiam go.
-Wypierdalaj Rose! To pewnie ty ją porwałeś kutasie! - krzyknął Kirk. 
-CO TY PIERDOLISZ ??!! - wydarł się Rose. - JA JĄ KURWA URATOWAŁEM!!!
-To prawda... - powiedziałam niepewnie
Chłopaki z Mety popatrzyli na mnie z niedowierzaniem.
-I tak masz ją zostawić chuju! - wrzasnął Jason. Wszyscy którzy byli w barze patrzyli na nas jak na wariatów. Jesteśmy nimi.
-Wiecie co?! Robię to z wielkim bólem serca ale... bierzcie ją sobie! Pamiętaj o tym co ci powiedziałem Sophie... - powiedział z nutą smutku w głosie i wyszedł.
Chłopaki zaprowadzili mnie do stolika i podali naleśniki. Bez problemu zjadłam ich 4 porcje i uśmiechnęłam się szeroko. Zaśmiali się i zamówili kolejne. Poczułam się jak za starych dobrych czasów...
-Gdzie ty byłaś?! Całe Sunset się zastanawia. Wszyscy się martwią! Nikt nie wie co się dzieje! - powiedział Hetfield. Nagle poczułam że mam na niego ochotę.
Opowiedziałam im całą historię.
-Może dowiedziałabym się skąd Rose wiedział gdzie jestem ale spotkałam czterech supermanów ratujących damę w opałach. - zaśmiałam się.
-Ta dziwka ci coś zrobiła? Jeżeli tak... - nakręcił się Kirk.
-Nic mi nie jest! Powiedzcie mi lepiej co z Sebastianem... - doszłam do wniosku że i tak mam pana Bacha który przeleci mnie kiedy tylko go o to poproszę.
-O Sebusia niech cię głowa nie boli... - zaczął Jason.
-Trochę się załamał ale przy najbliższej okazji zabije Rose'a. - zaśmiał się Lars.
-Jest taka wojna na Sunset Strip... - powiedział Newsted.
-Emma mi mówiła... - mimowolnie uśmiechnęłam się. No co?! Dwóch chłopaków się o mnie bije!
-A no tak... Greypick u ciebie była... - powiedziałam James.
-Może zamiast gadać zabierzemy ją w końcu na to Sunset?! - niecierpliwił się Lars i chwycił kluczyki do samochodu.