piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 16

A może by tak zacząć normalnie żyć? Znaleźć pracę... założyć rodzinę... przestać ćpać... i pić... Jestem dorosła... najwyższa pora na zmiany... Mogłabym nawet mieć przyszłość... gdybym tylko wyszła ponad świat Sunset Strip.
Co ja pierdole?!
Znowu dopadają mnie "poważne przemyślenia" jak maluję rzęsy. Rzuciłam tusz gdzieś za siebie i włożyłam za stanik kilka torebek heroiny. Przyda mi się. Na chwilkę wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa.
A może mam rację...
STOP.
Nie mam jej. Wolę umrzeć w wieku 27 lat [heh] niż być taka jak moi rodzice...
-Fristler, nie będziemy czekać aż szanowna księżniczka ruszy dupę! - wykrzyknął Snake.
-Idę już! - zbiegłam ze schodów do czekających na mnie chłopaków. Rachel już się zataczał. Ja pierdole, z kim ja się zadaję...
-Witaj księżniczko. - podał mi rękę Scotti i pocałował ją.
-Pojebało cie. - zabrałam mu rękę i ucałowałam w policzek mojego Sebastianka.
-Idziemy na imprezę! - krzyknął Snake i zaczął tańczyć. Ten taniec... To było straszne. Ten obraz pozostanie mi w głowie do końca życia. Skrzywiłam się i wyszłam przed dom.

***

-Michelle, możesz mi zaufać, proszę powiedz mi co się stało... bo Izzy nie był w stanie. - powiedziałam i złapałam za ręce Ellie. Siedziałyśmy na łóżku u niej w pokoju gdy na dole impreza trwała w najlepsze.
-No... jakoś tak wyszło Fris, nie potrafię ci tego wytłumaczyć. - powiedziała niepewnie Michelle.
-A sama przed sobą umiesz to wytłumaczyć? 
-Nie do końca... Izzy... ja chciałam się pozbyć Rose'a... nie zabić oczywiście - Michie zachichotała. - ale jakoś z niego wyciągnąć gdzie jesteś... ale Stradlin uważał że to nie on...
-I dlatego teraz chodzisz z McKaganem? - zapytałam zirytowana.
-Nie! Kto ci kurwa powiedział że ja chodzę z Duffem? - oburzyła się Ellie.
-Na to wygląda... A tak w ogóle, Izzy i Axl to najlepsi przyjaciele od zawsze! Nie dziw się że Stardlin próbował go bronić. Ja też, nawet w przegranej sprawie, stałabym po twojej stronie.
Michelle mocno mnie przytuliła.
-Masz rację... głupio mi teraz... tak bardzo go kocham... a potraktowałam go jak śmiecia...
-No to na co czekasz?! - zrzuciłam ją z łóżka. - Biegnij do niego! Tylko jakby coś to ja chcę być chrzestną.
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem i po chwili Michelle wyszła z pokoju.

***


-No to kiedy do nas wpadasz piękna? - mrugnął do mnie James i złapał mnie za rękę.
-Nie wiem... - zachichotałam. - Ale bądźcie w gotowości,,,
Odpowiedziałam mu mrugnięciem i podeszłam do Stevena Tylera.
-Kontaktujecie się jeszcze z Natalie? - zapytałam popijając Danielsa.
-Serio? Aż tak zjebani nie jesteśmy. - zaśmiał się i odszedł z jakąś dziwką.
No dobra... szukamy dalej.
-Jennifer! Przyszłaś jednak. - uśmiechnęłam się do naćpanej Greypick która stała pod ścianą i gadała o czymś ze Slashem. W sumie to ona i Hudson... pasują do siebie...
-No jestem, jestem - uśmiechnęła się i wyciągnęła woreczek z heroiną. - Chcesz?
-Nie, dzięki mam swoje. Masz jakieś wieści od Natalie? - zapytałam z nutką nadziei.
-Nic... pogadaj z Axl'em. Przy okazji... widziałaś gdziekolwiek moją siostrę?
-Nie widziałam... ale na pewno jest w sypialni Adlera... - mrugnęłam do niej i poszłam na balkon.
Rose stał sam i palił papierosa. Nic dzisiaj nie wypił (!!!!).
-Axl... masz jakieś wieści od siostry? - zapytałam niepewnie.
-Chciałbym... wiesz, jak ją znajdę to chyba ją zabije... miałem dużo dziewczyn... bardzo dużo... ale ty... Sophie... ja cię kocham... bardzo... jestem gotowy za ciebie umrzeć.
Zamurowało mnie. Nie miałam pojęcia co zrobić. Jedynie złapałam go lekko za rękę, posłałam mu wymowne spojrzenie, i wróciłam do środka.
W oczy rzuciła mi się charakterystyczna kupa rudych włosów. Czy to mój cel? Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam w jego stronę.
-Hejka. - mrugnęłam do Dave'a.
-Cześć Fris. - niebezpiecznie się do mnie przybliżył.
-Chyba czegoś ostatnio nie dokończyliśmy. - mrugnęłam do niego i przejechałam ręką po jego włosach.
Nie byłam pijana.
Chciałam tego.
Mustaine wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę toalety.

czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 15

-Wiesz że cię kocham? -wyszeptał Sebastian. Znowu jest jak dawniej. Chociaż jeszcze dzisiaj rano jechałam w jednym samochodzie z Axl'em. Zachód słońca. Ocean. Sebastian. Życie jest piękne... Jeszcze jutro muszę złożyć niespodziewaną wizytę w Hellhouse, Byleby nie było Rudego...
-Ja ciebie też... - uśmiechnęłam się i namiętnie pocałowałam Bacha. Chce mi się ruchać... no tak, typowa ja.... Żartuje. Oczywiście że już złożyłam niespodziewaną wizytę w sypialni pana Sebastianka. - Idziemy gdzieś dzisiaj?
-A chciałabyś?
-Nie wiem... może odwiedzimy Gunsów?
-Chcesz odwiedzić Gunsów czy Michelle? - wyszczerzył się Sebastian. - Bo jeżeli Michie to o tej porze powinna być z McKaganem w Rainbow.
Rainbow. David pewnie wie co się stało... A właśnie. Mustaine. Ja chce żeby mnie przeleciał. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech ale po chwili zbladłam. Jak to z McKaganem? Co z Izzy'm?!
-Coś się stało księżniczko? - wszeptał zaniepokojony Bach.
-Czemu Michelle ma być w Rainbow z Duffem?
-Ty nie wiesz... zerwali z Izzy'm...
-Co.... jak to? - pobladłam jeszcze mocniej.
-Pokłócili się o coś tego samego wieczoru kiedy zniknęłaś... Nie znam szczegółów... Wtedy byłem zajęty tropieniem Rose'a i jego siostrzyczki.
-Ja pierdole... - stanęłam na równe nogi. Izzy się zapije... albo jeszcze gorzej... - Sebastian... przepraszam. Muszę lecieć.
Pobiegłam w stronę Hellhouse.

***

Wpadłam do Hellhouse jak strzała. Dom był pusty. Jednak wiedziałam że nie do końca. Wdrapałam się na górę i udałam się w stronę pokoju Stardlina. Był zamknięty.
-Nie chce was widzieć! - wykrzyknął Izzy. 
-Izzy... to ja... - powiedziałam półgłosem. Po chwili drzwi otworzyły się. Jednak ja nie zobaczyłam w nich tego mojego kochanego Stardlina. Widziałam jakiś jego kawałek. Rozczochrane włosy, brudne ubranie, butelka Danielsa w ręku, i charakterystyczny biały proszek na rękawach. Oczywiście taki widok to dla mnie nie nowość. Ale nie u Izzy'ego. On był zawsze tym mniej więcej poukładanym i rozgarniętym członkiem Gunsów... a teraz?
Rzuciłam mu się w ramiona. Izzy szeroko się uśmiechnął. Mam wrażenie że pierwszy raz od kilku dni. Nie zadawał pytań co tu robię. Na pewno już wiedział. Znając chłopaków z Metalliki całe Sunset Strip już o tym trąbi.
-Co się stało Izzy? - zapytałam zdejmując butelki z jego łóżka.
-Michelle... - wypowiadając jej imię cicho zaszlochał. - Ona... ja nie wiem czemu...
Stardlin wybuchnął płaczem.
No co ja mogłam zrobić. Pozwoliłam mu się w siebie wtulić i siedzieliśmy tak przez dłuższy czas.

***

Dochodziła północ. Szłam z Izzy'm przez Sunset Strip. 
-Fris... ja naprawdę nie chcę ich spotkać... - opierał się Stardlin.
-Nie pierdol... wiesz gdzie poszli?
-Do Rainbow...
-No to my idziemy do Roxy! - zaśmiałam się.
-Fris ja na serio nie mam humoru na...
-Cicho bądź! Musisz się odstresować. Napijemy się... może nawet kogoś wyrwiesz... - uśmiechnęłam się do Izzy'ego i pociągnęłam go za rękę w stronę Roxy.
-No ale ja chcę wyrwać tylko jedną dziewczynę na świecie... - westchnął.
Weszłam do Roxy krokiem okolicznej prostytutki. Zajęłam nasz ulubiony stolik, Stardlin przyszedł z dwoma butelkami Nightraina.
Odstresowanie go zajęło mi 10 butelek. Odleciał... ale dalej stał na nogach! Udało mu się zabrać do toalety kilka dziewczyn. Jest taki nieśmiały, ale jak się bawi to na całego. Zaśmiałam się.
Wyszłam na zewnątrz. No i kurwa by się nie obyło bez spotkania Michie, Adlera, Dufficzka i Slasha.
-FRIIIIIS!!!! - wydarł się nawalony jak stodoła po zbiorach [po prostu musiałam XD] Hudson.
-Jeszcze kurwa głośniej się drzyj!! - nakrzyczała na niego siostra i pobiegła do mnie. Przytuliła mnie najmocniej jak mogła.
Po chwili do uścisku dołączyli się chłopaki.
-Sama się włóczysz po Sunset?! - oburzył się Adler.
-Nie do końca... i tak już wracam... - zaśmiałam się.
-Nie będziemy cię zatrzymywać. - posłał mi buziaczka Duff.
-Jutro wieczorem jest u nas impreza powitalna dla ciebie! Będzie Metallica, Aerosmith, Skidzi, Megadeth... Jeżeli postanowisz nie przyjść to zaciągniemy cię tam siłą. - Michelle wybuchła śmiechem. Jednak jeżeli zna się ją tak długo jak ja to jasne jest że nie żartuje.
Najbardziej ucieszyłam się że będę miała okazję na zaliczenie Dave'a. Zachichotałam i poszłam w stronę parku.
Znajduję się koło jednej z najgłośniejszych ulic w kraju a zawsze jest tu tak niesamowicie cicho. Można tu posiedzieć i pomyśleć... lub wytrzeźwieć. Ciszę przerywają czasem tylko jęki "zakochanych" par. Czasem też moje. Mimowolny uśmiech zawitał na mojej twarzy.
Krótko mówiąc.
Królowa znowu na tronie.

środa, 3 grudnia 2014

Wielki powrót

Piszę to na chemii więc z góry przepraszam jak coś jest niezrozumiałe lub literki są pozamieniane XD

Do rzeczy...

Nie było mnie tu... długo.
Brak weny, szkoła, brak weny, szkoła, prace domowe... wspominałam o braku weny?
Ale nagle doznałam olśnienia! Tak, piszę dalej.
Nowe wątki, nowi bohaterowie,
Do końca tygodnia wstawię nowy rozdział...


Mam nadzieje że ktokolwiek czekał na nowy rozdział ;___;


~Ciągle kochająca was Daisy Rose