piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 16

A może by tak zacząć normalnie żyć? Znaleźć pracę... założyć rodzinę... przestać ćpać... i pić... Jestem dorosła... najwyższa pora na zmiany... Mogłabym nawet mieć przyszłość... gdybym tylko wyszła ponad świat Sunset Strip.
Co ja pierdole?!
Znowu dopadają mnie "poważne przemyślenia" jak maluję rzęsy. Rzuciłam tusz gdzieś za siebie i włożyłam za stanik kilka torebek heroiny. Przyda mi się. Na chwilkę wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa.
A może mam rację...
STOP.
Nie mam jej. Wolę umrzeć w wieku 27 lat [heh] niż być taka jak moi rodzice...
-Fristler, nie będziemy czekać aż szanowna księżniczka ruszy dupę! - wykrzyknął Snake.
-Idę już! - zbiegłam ze schodów do czekających na mnie chłopaków. Rachel już się zataczał. Ja pierdole, z kim ja się zadaję...
-Witaj księżniczko. - podał mi rękę Scotti i pocałował ją.
-Pojebało cie. - zabrałam mu rękę i ucałowałam w policzek mojego Sebastianka.
-Idziemy na imprezę! - krzyknął Snake i zaczął tańczyć. Ten taniec... To było straszne. Ten obraz pozostanie mi w głowie do końca życia. Skrzywiłam się i wyszłam przed dom.

***

-Michelle, możesz mi zaufać, proszę powiedz mi co się stało... bo Izzy nie był w stanie. - powiedziałam i złapałam za ręce Ellie. Siedziałyśmy na łóżku u niej w pokoju gdy na dole impreza trwała w najlepsze.
-No... jakoś tak wyszło Fris, nie potrafię ci tego wytłumaczyć. - powiedziała niepewnie Michelle.
-A sama przed sobą umiesz to wytłumaczyć? 
-Nie do końca... Izzy... ja chciałam się pozbyć Rose'a... nie zabić oczywiście - Michie zachichotała. - ale jakoś z niego wyciągnąć gdzie jesteś... ale Stradlin uważał że to nie on...
-I dlatego teraz chodzisz z McKaganem? - zapytałam zirytowana.
-Nie! Kto ci kurwa powiedział że ja chodzę z Duffem? - oburzyła się Ellie.
-Na to wygląda... A tak w ogóle, Izzy i Axl to najlepsi przyjaciele od zawsze! Nie dziw się że Stardlin próbował go bronić. Ja też, nawet w przegranej sprawie, stałabym po twojej stronie.
Michelle mocno mnie przytuliła.
-Masz rację... głupio mi teraz... tak bardzo go kocham... a potraktowałam go jak śmiecia...
-No to na co czekasz?! - zrzuciłam ją z łóżka. - Biegnij do niego! Tylko jakby coś to ja chcę być chrzestną.
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem i po chwili Michelle wyszła z pokoju.

***


-No to kiedy do nas wpadasz piękna? - mrugnął do mnie James i złapał mnie za rękę.
-Nie wiem... - zachichotałam. - Ale bądźcie w gotowości,,,
Odpowiedziałam mu mrugnięciem i podeszłam do Stevena Tylera.
-Kontaktujecie się jeszcze z Natalie? - zapytałam popijając Danielsa.
-Serio? Aż tak zjebani nie jesteśmy. - zaśmiał się i odszedł z jakąś dziwką.
No dobra... szukamy dalej.
-Jennifer! Przyszłaś jednak. - uśmiechnęłam się do naćpanej Greypick która stała pod ścianą i gadała o czymś ze Slashem. W sumie to ona i Hudson... pasują do siebie...
-No jestem, jestem - uśmiechnęła się i wyciągnęła woreczek z heroiną. - Chcesz?
-Nie, dzięki mam swoje. Masz jakieś wieści od Natalie? - zapytałam z nutką nadziei.
-Nic... pogadaj z Axl'em. Przy okazji... widziałaś gdziekolwiek moją siostrę?
-Nie widziałam... ale na pewno jest w sypialni Adlera... - mrugnęłam do niej i poszłam na balkon.
Rose stał sam i palił papierosa. Nic dzisiaj nie wypił (!!!!).
-Axl... masz jakieś wieści od siostry? - zapytałam niepewnie.
-Chciałbym... wiesz, jak ją znajdę to chyba ją zabije... miałem dużo dziewczyn... bardzo dużo... ale ty... Sophie... ja cię kocham... bardzo... jestem gotowy za ciebie umrzeć.
Zamurowało mnie. Nie miałam pojęcia co zrobić. Jedynie złapałam go lekko za rękę, posłałam mu wymowne spojrzenie, i wróciłam do środka.
W oczy rzuciła mi się charakterystyczna kupa rudych włosów. Czy to mój cel? Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam w jego stronę.
-Hejka. - mrugnęłam do Dave'a.
-Cześć Fris. - niebezpiecznie się do mnie przybliżył.
-Chyba czegoś ostatnio nie dokończyliśmy. - mrugnęłam do niego i przejechałam ręką po jego włosach.
Nie byłam pijana.
Chciałam tego.
Mustaine wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę toalety.

czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 15

-Wiesz że cię kocham? -wyszeptał Sebastian. Znowu jest jak dawniej. Chociaż jeszcze dzisiaj rano jechałam w jednym samochodzie z Axl'em. Zachód słońca. Ocean. Sebastian. Życie jest piękne... Jeszcze jutro muszę złożyć niespodziewaną wizytę w Hellhouse, Byleby nie było Rudego...
-Ja ciebie też... - uśmiechnęłam się i namiętnie pocałowałam Bacha. Chce mi się ruchać... no tak, typowa ja.... Żartuje. Oczywiście że już złożyłam niespodziewaną wizytę w sypialni pana Sebastianka. - Idziemy gdzieś dzisiaj?
-A chciałabyś?
-Nie wiem... może odwiedzimy Gunsów?
-Chcesz odwiedzić Gunsów czy Michelle? - wyszczerzył się Sebastian. - Bo jeżeli Michie to o tej porze powinna być z McKaganem w Rainbow.
Rainbow. David pewnie wie co się stało... A właśnie. Mustaine. Ja chce żeby mnie przeleciał. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech ale po chwili zbladłam. Jak to z McKaganem? Co z Izzy'm?!
-Coś się stało księżniczko? - wszeptał zaniepokojony Bach.
-Czemu Michelle ma być w Rainbow z Duffem?
-Ty nie wiesz... zerwali z Izzy'm...
-Co.... jak to? - pobladłam jeszcze mocniej.
-Pokłócili się o coś tego samego wieczoru kiedy zniknęłaś... Nie znam szczegółów... Wtedy byłem zajęty tropieniem Rose'a i jego siostrzyczki.
-Ja pierdole... - stanęłam na równe nogi. Izzy się zapije... albo jeszcze gorzej... - Sebastian... przepraszam. Muszę lecieć.
Pobiegłam w stronę Hellhouse.

***

Wpadłam do Hellhouse jak strzała. Dom był pusty. Jednak wiedziałam że nie do końca. Wdrapałam się na górę i udałam się w stronę pokoju Stardlina. Był zamknięty.
-Nie chce was widzieć! - wykrzyknął Izzy. 
-Izzy... to ja... - powiedziałam półgłosem. Po chwili drzwi otworzyły się. Jednak ja nie zobaczyłam w nich tego mojego kochanego Stardlina. Widziałam jakiś jego kawałek. Rozczochrane włosy, brudne ubranie, butelka Danielsa w ręku, i charakterystyczny biały proszek na rękawach. Oczywiście taki widok to dla mnie nie nowość. Ale nie u Izzy'ego. On był zawsze tym mniej więcej poukładanym i rozgarniętym członkiem Gunsów... a teraz?
Rzuciłam mu się w ramiona. Izzy szeroko się uśmiechnął. Mam wrażenie że pierwszy raz od kilku dni. Nie zadawał pytań co tu robię. Na pewno już wiedział. Znając chłopaków z Metalliki całe Sunset Strip już o tym trąbi.
-Co się stało Izzy? - zapytałam zdejmując butelki z jego łóżka.
-Michelle... - wypowiadając jej imię cicho zaszlochał. - Ona... ja nie wiem czemu...
Stardlin wybuchnął płaczem.
No co ja mogłam zrobić. Pozwoliłam mu się w siebie wtulić i siedzieliśmy tak przez dłuższy czas.

***

Dochodziła północ. Szłam z Izzy'm przez Sunset Strip. 
-Fris... ja naprawdę nie chcę ich spotkać... - opierał się Stardlin.
-Nie pierdol... wiesz gdzie poszli?
-Do Rainbow...
-No to my idziemy do Roxy! - zaśmiałam się.
-Fris ja na serio nie mam humoru na...
-Cicho bądź! Musisz się odstresować. Napijemy się... może nawet kogoś wyrwiesz... - uśmiechnęłam się do Izzy'ego i pociągnęłam go za rękę w stronę Roxy.
-No ale ja chcę wyrwać tylko jedną dziewczynę na świecie... - westchnął.
Weszłam do Roxy krokiem okolicznej prostytutki. Zajęłam nasz ulubiony stolik, Stardlin przyszedł z dwoma butelkami Nightraina.
Odstresowanie go zajęło mi 10 butelek. Odleciał... ale dalej stał na nogach! Udało mu się zabrać do toalety kilka dziewczyn. Jest taki nieśmiały, ale jak się bawi to na całego. Zaśmiałam się.
Wyszłam na zewnątrz. No i kurwa by się nie obyło bez spotkania Michie, Adlera, Dufficzka i Slasha.
-FRIIIIIS!!!! - wydarł się nawalony jak stodoła po zbiorach [po prostu musiałam XD] Hudson.
-Jeszcze kurwa głośniej się drzyj!! - nakrzyczała na niego siostra i pobiegła do mnie. Przytuliła mnie najmocniej jak mogła.
Po chwili do uścisku dołączyli się chłopaki.
-Sama się włóczysz po Sunset?! - oburzył się Adler.
-Nie do końca... i tak już wracam... - zaśmiałam się.
-Nie będziemy cię zatrzymywać. - posłał mi buziaczka Duff.
-Jutro wieczorem jest u nas impreza powitalna dla ciebie! Będzie Metallica, Aerosmith, Skidzi, Megadeth... Jeżeli postanowisz nie przyjść to zaciągniemy cię tam siłą. - Michelle wybuchła śmiechem. Jednak jeżeli zna się ją tak długo jak ja to jasne jest że nie żartuje.
Najbardziej ucieszyłam się że będę miała okazję na zaliczenie Dave'a. Zachichotałam i poszłam w stronę parku.
Znajduję się koło jednej z najgłośniejszych ulic w kraju a zawsze jest tu tak niesamowicie cicho. Można tu posiedzieć i pomyśleć... lub wytrzeźwieć. Ciszę przerywają czasem tylko jęki "zakochanych" par. Czasem też moje. Mimowolny uśmiech zawitał na mojej twarzy.
Krótko mówiąc.
Królowa znowu na tronie.

środa, 3 grudnia 2014

Wielki powrót

Piszę to na chemii więc z góry przepraszam jak coś jest niezrozumiałe lub literki są pozamieniane XD

Do rzeczy...

Nie było mnie tu... długo.
Brak weny, szkoła, brak weny, szkoła, prace domowe... wspominałam o braku weny?
Ale nagle doznałam olśnienia! Tak, piszę dalej.
Nowe wątki, nowi bohaterowie,
Do końca tygodnia wstawię nowy rozdział...


Mam nadzieje że ktokolwiek czekał na nowy rozdział ;___;


~Ciągle kochająca was Daisy Rose

sobota, 4 października 2014

Rozdział 14

CO ON TU KURWA ROBI?!
Podszedł do mnie i rozwiązał, ewidentnie obmacując gdzie się da. Pocałował mnie namiętnie zanim zdążyłam wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
-AXL POJEBAŁO CIĘ?! - odskoczyłam od niego i wrzasnęłam.
-Oj kotku... co ty taka zimna? - pocałował mnie jeszcze mocniej. Kurwa. Ja chciałam żeby mnie całował... Sebastian... nigdy go nie zdradzę! Odepchnęłam Rose'a.
-Wyciągnij mnie stąd.
Pociągnął mnie za rękę i wyprowadził na górę. Światło na chwilę mnie oślepiło. To był drewniany domek... na pierdolonych bagnach. Ledwo co chodziłam ale Axl pomagał mi. Na zewnątrz było mega zimno. W samym staniku (dziwka podpierdoliła mi katanę, umrze za to) i krótkich spodenkach prawie zamarzałam. Nie mogłam tego okazywać bo zaraz Rose będzie chciał mnie "ogrzać". Prawie wpadłam do bagna, było strasznie ciemno.
-Daleko stąd do LA? - zapytałam.
-Kilka godzin samochodem. Przez las. - skrzywił się.
Wsiedliśmy do samochodu. Przez dłuższy czas jechaliśmy w ciszy. Rose uratował mnie z tego gówna. Im bardziej zbliżaliśmy się do LA ty bardziej czułam te wszystkie problemy z którymi będę musiała się zmierzyć...

***

Już w oddali widziałam światła Miasto Aniołów gdy w radiu zabrzmiało "Sweet Child O' Mine". Przypomniałam sobie to wszystko... to jak mi pisał tą piosenkę, to jak mi ją śpiewał do snu... nie tylko do snu. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Chciałbym żeby to wróciło ale wiedziałam że to niemożliwe... 
-Kocham Cię Sophie... przepraszam za wszystko... ja naprawdę żałuję... jestem w stanie zabić tą dziwkę jak ją znajdę... - Axl przerwał ciszę.
Kurwa. Modliłam się w duszy żeby tego nie powiedział.
-Axl... - zmieszałam się.
-Wiem że Bach to twój chłopak.... ale Sophie... ja cię kocham... - wyszeptał.
Nie chcę o tym myśleć. Proszę żeby to był pierdolony sen...
ALE TO NIE JEST SEN.

***

Zatrzymaliśmy się przed samym LA. Dochodziła 6 i na autostradzie ruch zaczynał się powiększać. Rose stanął przed jakimś barem. Oddał mi swoją ramoneskę. Zauważyłam samochód Metalliki. Może mnie uratują! Pewnie wracają z koncertu... Weszliśmy do środka. Byli tam! Od razu mnie zauważyli. 
-FRIS!!! - wydarł się James. Ciekawe czy dało się krzyknąć głośniej...
-Uratuję cię kochana!!! - krzyknął Lars i przyciągnął mnie do siebie. Uwielbiam go.
-Wypierdalaj Rose! To pewnie ty ją porwałeś kutasie! - krzyknął Kirk. 
-CO TY PIERDOLISZ ??!! - wydarł się Rose. - JA JĄ KURWA URATOWAŁEM!!!
-To prawda... - powiedziałam niepewnie
Chłopaki z Mety popatrzyli na mnie z niedowierzaniem.
-I tak masz ją zostawić chuju! - wrzasnął Jason. Wszyscy którzy byli w barze patrzyli na nas jak na wariatów. Jesteśmy nimi.
-Wiecie co?! Robię to z wielkim bólem serca ale... bierzcie ją sobie! Pamiętaj o tym co ci powiedziałem Sophie... - powiedział z nutą smutku w głosie i wyszedł.
Chłopaki zaprowadzili mnie do stolika i podali naleśniki. Bez problemu zjadłam ich 4 porcje i uśmiechnęłam się szeroko. Zaśmiali się i zamówili kolejne. Poczułam się jak za starych dobrych czasów...
-Gdzie ty byłaś?! Całe Sunset się zastanawia. Wszyscy się martwią! Nikt nie wie co się dzieje! - powiedział Hetfield. Nagle poczułam że mam na niego ochotę.
Opowiedziałam im całą historię.
-Może dowiedziałabym się skąd Rose wiedział gdzie jestem ale spotkałam czterech supermanów ratujących damę w opałach. - zaśmiałam się.
-Ta dziwka ci coś zrobiła? Jeżeli tak... - nakręcił się Kirk.
-Nic mi nie jest! Powiedzcie mi lepiej co z Sebastianem... - doszłam do wniosku że i tak mam pana Bacha który przeleci mnie kiedy tylko go o to poproszę.
-O Sebusia niech cię głowa nie boli... - zaczął Jason.
-Trochę się załamał ale przy najbliższej okazji zabije Rose'a. - zaśmiał się Lars.
-Jest taka wojna na Sunset Strip... - powiedział Newsted.
-Emma mi mówiła... - mimowolnie uśmiechnęłam się. No co?! Dwóch chłopaków się o mnie bije!
-A no tak... Greypick u ciebie była... - powiedziałam James.
-Może zamiast gadać zabierzemy ją w końcu na to Sunset?! - niecierpliwił się Lars i chwycił kluczyki do samochodu.

sobota, 27 września 2014

Rozdział 13

WRACAM! PRZEPRASZAM WSZYSTKICH!
Teraz już prawdopodobnie będzie regularnie.
Dedykuję ten rozdział wszystkim którzy czekali.
Jazda zaczyna się TERAZ!
Wiem że to krótkie ale tak ma być ^^

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Było ciemno...
Umarłam? Żyje? Jest ciemno, mam otwarte oczy ale nic nie widzę... Czy ja jestem przywiązana do krzesła?! Co tu się kurwa stało?! Mam coś w ustach. Zaczęłam się drzeć na całe gardło ale to coś tłumiło moje krzyki. Gdzie ja wogóle jestem?! Pamiętam Rainbow i... pustka. Kurwa. Kurwa? Natalie! To musiała być ona! To chyba piwnica... widzę okno... co ona mi do cholery zrobiła?! Usłyszałam kroki na schodach. Ktoś zapalił światło.
Zgadnijcie kto stał w drzwiach!
-No i co fajnie ci tak? - zaśmiała się Natalie.
Próbowałam coś powiedzieć ale nie mogłam. Podeszła do mnie i wyjęła mi to coś z ust.
-KURWAAA! CO TY ZROBIŁAŚ?! - zaczęłam krzyczeć na całe gardło. - GDZIE MY WOGÓLE JESTEŚMY?! CO TY ODWALASZ DZIWKOO!
-Zamknij ryj szmato. Robię to co mi się podoba... - zaśmiała się podle. - To bagna kotku, bagna w lesie. Wcale nie jesteśmy tak daleko od LA. Ale i tak nikt cię tu nie znajdzie. Nie bulwersuj się tak bo będziesz brzydka. Chociaż już chyba gorzej być nie może.
-Czemu to kurwa robisz?! Co ja ci zrobiłam?! - potrzebowałam kilkunastu minut żeby cokolwiek z siebie wydusić. Krew się we mnie gotowała.
-Bo lubię. Jestem po części suką. - czemu ona się kurwa śmieje?
-Jestem głodna. - powiedziałam patrząc na nią z pogardą.
-Gratulację. - zawiązała mi usta i zgasiła światło.
No i zostałam sama. W co ja się kurwa wpakowałam?!

***

Znowu otworzyłam oczy ale czuję się jakby dalej były zamknięte. Rose wyjechała jakieś kilka godzin temu. Znowu kroki na schodach. Czyżby wiedźma powróciła? 
To nie była wiedźma. Podeszła do mnie i odwiązała usta.
-EMMA! - wydarłam się.
-Skarbie! Ty żyjesz! - przytuliła mnie z całej siły. Wyjęła kanapkę i mi ją dała.
-Niestety... - mruknęłam. - Co to za życie....
-Ja cię z tego wyciągnę. Obiecuję. Ale nie teraz... Nie mogę... Ona się dowie...
Rozumiem ją. Nie będę naciskać. Wystarczy mi że tu jest.
-Ile mnie nie było i co się dzieje w LA?
-Nie ma cię już tydzień... ona cię wogóle karmi?
-Czasami... no opowiadaj!
-STEVEN TO MÓJ CHŁOPAK!! A tak poza tym to się zrobił jeden wielki pierdolony burdel! Rose i Bach prowadzą jakąś kurwa wojnę! Bach mówi że Rose cię porwał i trzyma w piwnicy, a Rose mówi że to Bach! To się wydaje śmieszne ale Sunset jest podzielone!
Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
-Wyciągniesz mnie stąd? Muszę ogarnąć dużo rzeczy...
-Ty się kurwa pytasz?! Oczywiście że cię uratuję! Tylko nie teraz... Natalie zaraz tu wróci... ja też wrócę... Muszę to zrobić Fris... - ostatnie zdanie wyszeptała i znowu zawiązała mi usta.

***

Hmm... jak to się mogło stać że tu jestem? Może pobiłam się z Natalie i ona mnie tu zabrała... Nie oszukujmy się, wygrałabym z Natalie... kurwa muszę zaruchać... i Daniels... ja pierdole... 
Znowu kroki na schodach... byle tylko nie ta suka.
O KURWA....
Axl oparł się o futrynę i uśmiechnął z troską.
-Idziemy stąd kotku...

wtorek, 2 września 2014

Rozdział 12

Nagła fala natchnienia XDD
Większość czasu siedzę na telefonie więc nie za bardzo mogę i mam czas odpowiadać na komentarze. Ale ja je czytam.
A tak poza tym ... *werble*
Kto pozna tego pana dostanie cukierka!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Milion myśli na sekundę. Tak czy nie? Kurwa, czy serio tylko mi zdarzają się takie rzeczy?! Niby jestem tu tylko z powodu Rudego Chuja ale... nie, nie tylko. Nie bez powodu spotykałam się z nim już wcześniej... Złamać serce jemu czy sobie. Na razie nie złamałabym nikomu... Ale jeżeli postanowię wrócić do Axl'a... nie, nie postanowię. Mam go absolutnie dość. A Sebastian? Mam pewność że jeżeli on pyta dziewczynę o chodzenie to na prawdę ją kocha. Powiedzieć tak czy kurwa nie? Podejmuje decyzję teraz!
-Tak... - wyszeptałam i namiętnie pocałowałam go w usta. Wiedziałam że druga okazja na tak cudownego chłopaka może się już nigdy nie przytrafić.
-Fris ja... wiem że to głupie ale ja na prawdę cię kocham... - powiedział.
-Wiem o tym... - spuściłam wzrok.
-Mam jeszcze jedno pytanie...
-Tak? - spytałam zdziwiona.
-Czemu nie poszłaś chociażby do Metalliki?
Zamiast odpowiedzi pocałowałam go w usta i przytuliłam do siebie. Czułam się przy Sebastianie inaczej niż przy jakimkolwiek innym chłopaku. Lepiej. Zeszłam z jego kolan i usiadłam obok. Splotliśmy nasze dłonie i przytuliliśmy się do siebie. Zobaczyliśmy że na ławce obok siedzą... Gunsi i Michelle. Jak oni się zajebiście bawią beze mnie. Zrobiło mi się niesamowicie przykro. Poczułam takie dziwne coś w sercu i jeszcze mocniej wtuliłam się w Bacha. Starałam się nie słuchać śmiechów moich przyjaciół. Axl był z jakąś laską. Tego się można było spodziewać. Zresztą i ja nie byłam sama. Sebastian napił się Danielsa i popatrzył mi w oczy.
-Nigdy nie będą bawić się tak dobrze jak my... - pociągnął mnie za rękę i pobiegliśmy na plażę. Zdejmowaliśmy ubrania w biegu i po chwili wskoczyliśmy do oceanu.

***

-Co zrobił?! - wybuchnęłam śmiechem. - Jak ja kurwa nie chcę mieć z nim nic wspólnego!
-On jej teraz szuka! - zachichotała Michelle i napiła się Nightraina. Jak to miło posiedzieć sobie razem z przyjaciółką. - Ale tak serio, co wy wczoraj robiliście? Chłopaki gadali coś o darmowym porno. Ale jeżeli ja byłam taka narąbana że nic nie pamiętam to oni tym bardziej. 
-Nie ważne... to mój chłopak, mogę robić z nim co zechcę, tym bardziej że jestem dorosła.
Michie nagle poderwała się, złapała mnie za ręce i zaczęłyśmy skakać jak opętane.
-Chodzisz z Bachem? - przytuliła mnie mocno. - Nareszcie będziesz szczęśliwa! Jak słooodko!
-Ellie, nie zmieniaj tematu, proszę. On serio szuka Natalie?
-Tak... ja nie wiem co mu do tego rudego łba strzeliło. Przykro mi Fris... Jest jeszcze jedna sprawa... Rose... on...
-Znalazł już sobie kolejną dupę? To było do przewidzenia? Kto to? Zniszczę dziwkę. - wybuchnęłam śmiechem psychopaty.
-Ty wiesz co... jakaś taka nieznana. Na Sunset jest popularna ale nie na tyle żeby każdy ją znał. Ale ostrzegam cię, Rose chce ci zrobić wjazd do domu.
-A niech się kurwa zbliży!
Michelle popatrzyła na zegarek.
-Fris, ja muszę iść... spotkamy się jeszcze?
-Oh Michie... - przytuliłam ją. - Z tobą zawsze.
Po chwili Ellie już zniknęła za rogiem a ja zostałam sama... W mojej głowie nie tylko fizycznie.

***

-No dawaj Fris! - wykrzyknął Snake i pociągnął mnie za rękę.
-Nie pękaj mała! - powiedział Rachel i popatrzył wymownie na mnie i na drzwi.
-Najpiękniejsza, najukochańsza Sophie Fristler, jeżeli ty z nami nie pójdziesz z własnej woli, zaciągniemy cię siłą... - zaśmiał się Rob.
-Fris, ty się boisz?! - krzyknął Scotti i pociągnął mnie za drugą rękę.
-Gdzie Sebastian? - zapytałam zirytowana.
-Nie wiemy... ale dowiemy się w Rainbow! - krzyknął Scotti.
-Musimy iść akurat tam.... ? - przewróciłam oczami.
-Tak, musimy. - powiedział krótko Rachel.
-Przecież tam na pewno są ... - zaczęłam.
-Oczywiście że Gunsi tam są! Skid Row nie będzie gorsze! A teraz my mamy Fris! Nawet chłopaki z Metalliki będą nam zazdrościć! - przerwał mi Snake.
-Boisz się? - zapytał Rob.
-Dziwisz mi się?! - odpowiedziałam mu pytaniem.
-Słuchaj... chcesz pokazać im że się boisz? Nie jesteś chyba małym dzieckiem. Rudego się nie bój. Jak będzie chciał cię dotknąć zabijemy go! - uśmiechnął się Rachel.
-Macie kurwa rację! Idziemy. - przekonali mnie i chuj.
Nie wierzę że idę do Rainbow z tą bandą kochanych debili. Dalej nie wiem gdzie jest Sebastian. Ale wiem jedno... dobrze mi ze Skid Row.

***

Rainbow było niepokojąco ciche tego wieczoru... Na parkingu nie było słychać muzyki. Zanim weszliśmy poszukaliśmy jeszcze przez chwilę Bacha. On kurwa zniknął czy jak?!
Ostatni głęboki oddech i... wchodzę do Rainbow.
Popatrzyłam się w stronę baru i porozumiewawczo mrugnęłam do Davida. Jest moim informatorem i dzięki niemu zawsze wiem co się tu odpierdala.
Usiedliśmy razem z Metalliką. Nie zwracałam uwagi na Gunsów przy sąsiednim stoliku. Miałam ich w dupie. Dzisiaj będę się dobrze bawić i kurwa nic mi tego nie przerwie.
KILKANAŚCIE BUTELEK PÓŹNIEJ...
Chłopaki już poszli. Zostałam sama z Metalliką. Do naszego stolika podszedł ktoś rudy, złapał mnie za biodra i posadził na swoich kolanach.
-To jak idziemy do kibla Fris? - wyszeptał mi do ucha.
-Ty mnie znasz, ja ciebie nie. Z kim mam przyjemność? - zapytałam wiedząc że ów ruda osóbka na pewno nie ma na nazwisko Rose.
-Dave Mustaine. Ale możesz mi mówić Dave... Nie zadawaj się z tymi fagasami i chodź ze mną... - w jego głosie i sposobie bycia było niesamowicie pociągające.
Pytanie brzmiało czy z nim iść. Na prawdę nie chciałam zdradzić Sebastiana.
-Wypierdalaj Mustaine. - zagroził Kirk.
-Skopać ci dupę jak u Skidów? - zachichotał Lars.
-Fris nie idź lepiej z nim... - ostrzegł mnie James.
-Spokojnie, jestem najebana ale pięciu lat nie mam. - zaśmiałam się i pociągnęłam Dave'a w stronę kibli.
W tym momencie ktoś wszedł do Rainbow. Gunsi mocno wstrzymali oddechy.
Odwróciłam się i...
Patrzyłam w oczy Natalie.
Natalie Rose.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 11

Dodałam zakładkę na górze żeby było łatwiej XD

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

-HUUUUUDSOOOOOOON!!!!! - usłyszałam wrzask. Tylko jedna osoba może się tak drzeć. Albo Michelle, albo Rose. Obstawiam że to Rose, bo Michie nie ma aż takiego babskiego głosu. Idiota przerywa mi granie na gitarze. Pewnie zastanawiacie się skąd mam gitarę. Mój cudowny Gibson Les Paul jest taki sam jak Slasha tyle że niebieski.
Najlepszy zakup w moim życiu. 
-FRIIIIS!!!! - wydarł się Rose. Zbiegłam na dół i zobaczyłam wkurwionego Axl'a. 
-Zamknij pizdę i gadaj o co chodzi. - wycedziłam przez zęby. 
-Ty już wiesz kurwa co... - odpowiedział.
-Ja wiem?! Ja kurwa wiem?! - krzyknęłam.
-Pochwal się co takiego zrobiłaś....
-Co ja ci znowu kurwa zrobiłam?!
-Z kim to ostatnio się tak często widujesz?!
-Jeżeli masz coś do Sebastiana i Skidów to...
-Mam i to kurwa dużo!
-Wypierdalaj! - wydarłam się najgłośniej jak umiałam. Pobiegłam na górę i spakowałam do torby wszystkie potrzebne rzeczy na dwa tygodnie. W tym mojego nowego Gibsona. Zbiegłam na dół i pokazałam Rudemu środkowy palec na pożegnanie. 
-Biegniesz do nich?! - krzyknął.
-Nie twój zasrany interes! - odpowiedziałam i wyszłam z Hellhouse.

***

No i gdzie ja teraz kurwa pójdę?! Znowu pokłóciłam się z Axl'em. I to jest jego wina! A może moja... Sama już nie wiem. Ogarnęła mnie fala smutku. To wszystko moja wina.... Miałam ochotę usiąść na chodniku i płakać. Ale miałam poważniejsze sprawy. Usiadłam na mojej ulubionej ławce na oceanem i słuchałam szumu wody. Zawsze mnie to uspokajało. Potrzebowałam kilku godzin aby zrozumieć naprawdę ważne rzeczy. Po pierwsze, to jest wina Rose'a. On rozpoczął kłótnie o nic. I to jest jego wina. Po drugie, tutaj odezwał się mój wredny charakter, jeżeli Rose chce wierzyć że chodzę z Sebastianem, to dam mu tą satysfakcję. Idę do Skidów. Czy na serio potrzebowałam kilku godzin i kilka litrów łez po to żeby ogarnąć jak wielkim debilem jest Rose? 

***

-Wejść bez pukania, czy być kulturalna i zapukać? - zadałam sama sobie pytanie stojąc przed drzwiami Skidów. Jebać wszystko, wchodzę.
Nawet nie musiałam dotykać klamki żeby drzwi się otworzyły. Wszystko było porozwalane. Jakby jakiś huragan przeszedł.
-Fris! - wykrzyknął Rob Affuso na mój widok i podszedł do mnie.
-Co tu się kurwa stało? - zaśmiałam się.
-Ja nie wiem. - zaczął się śmiać. - Też się zastanawiam. Dopiero wróciłem od dziewczyny. Widziałaś gdzieś chłopaków?
-Nie...
Jak na zawołanie z piwnicy wyszli najebani Snake i Rachel. Wyszli? Raczej cudem weszli po schodach i upadli gdy tylko ich zobaczyliśmy. Co oni do kurwy nędzy robili w piwnicy?!
-Rob, jak długo cię nie było? - zapytałam osłupiała.
-Jest 16, gdzieś tak od wczoraj od tej pory. 
-Co oni tu robili? 
-Nie mam pojęcia... - powiedział niedowierzając.
Zataczając się podszedł do nas Snake. 
-Frrrisss! - wybełkotał i próbował mnie przytulić.
-Czeeść... - powiedziałam niepewnie. - Gdzie Sebastian?
-W swoim pokoju! - powiedział i upadł.
-Ty szukasz Hill'a, ja Bacha. powiedziałam do Rob'a który rozmawiał z zataczającym się Rachel'em.
Wbiegłam po schodach na górę i skierowałam się prosto do pokoju Sebastiana. Weszłam przez uchylone drzwi i zamknęłam je na klucz. Nie robiłam tego tylko dlatego żeby wkurwić na maxa Rose'a. Raczej dlatego że ja naprawdę lubię Bacha. Leżał na łóżku i spał. On też brał udział w nocnej imprezie. Przynajmniej trafił do swojego pokoju, nie do piwnicy. Jakby tu go obudzić. Tylko jedna rzecz przychodziła mi do głowy. Położyłam się obok niego i namiętnie pocałowałam go w usta. Nawet przez sen, nieświadomy tego, świetnie całował. Po chwili otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie szeroko. 
-Co tam się działo na dole? - wyszeptałam.
-Nie pamiętam... ale chcę zapamiętać to co się stanie zaraz... - wyszeptał i namiętnie pocałował mnie w usta. Nasze ubrania zaczęły latać po pokoju.

***

-Tak jakby co, to budziłam cię dwie i pół godziny. - zaśmiałam się zakładając bluzkę.
-Dobra... - Sebastian wybuchnął śmiechem.
Ubrani, zbiegliśmy na dół i zobaczyliśmy coś co najmniej dziwnego. Rachel, Scotti i Snake leżeli na podłodze. Prawdopodobnie to był sposób Rob'a na to żeby wytrzeźwieli. 
-Bach, co to kurwa jest?! - wykrzyknął Rob i wskazał na chłopaków.
-To nie ja ich tutaj położyłem! - zachichotał Sebastian.
-Czy mogę wiedzieć co wy wczoraj robiliście?!
-Gdybym ja pamiętał... były striptizerki.... i Metallika... i Megadeth... oni się chyba pobili.... nie wiem kurwa! Gdzie był Scotti? Fris coś mówiła że Rachel i Snake byli w piwnicy.
-Mój kochany Sebastianie Bachu, Scotti był w śmietniku koło garażu!
Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Sebastian też.
-A właśnie, Fris będzie u nas na czas nieokreślony. - powiedział Bach próbując zachować powagę.
-To nie jest śmieszne! No okej, mogę spać u Niny (dziewczyna Rob"a). 
-Nie trzeba! Przecież Sebastian chyba mi pozwoli spać u siebie. - puściłam mu oczko.
-Oczywiście... - powiedział i namiętnie mnie pocałował.
-Tak to zamierzacie rozegrać... - zachichotał Rob.
-Sophie... przejdziemy się? - zapytał Sebastian.
-Możemy...
Złapał mnie za rękę i już wiem gdzie chciał iść. Najpierw jednak wstąpiliśmy do sklepu po dwa Danielsy. Zanim się obejrzałam już siedzieliśmy na mojej ukochanej ławce. Bach posadził mnie na swoich kolanach i zapytał.
-Czemu uciekłaś z Hellhouse. Wiem że to nie tylko z powodu że po prostu jesteś narwana.
Wiedziałam że akurat jemu mogę powiedzieć wszystko. 
-Rose... -powiedziałam niepewnie.
-Mam go zabić?
-Nie... 
-Co on ci zrobił?
-Powiedział że... że ja go zdradzam z tobą.
Sebastian uśmiechnął się smutno. A może mi się wydawało.
-Jesteś tutaj żeby go podkurwić? - zapytał niepewnie.
-Nie tylko... Sebastian, ja naprawdę cię lubię i być może spędzanie czasu z tobą sprawia mi większą przyjemność niż kiedy spędzam czas z nim...
Sebastian złapał mnie za rękę i popatrzył w moje oczy. Zobaczyłam w nich... iskierkę. Iskierkę nazywaną także miłością...
-Sophie... zostaniesz moją dziewczyną?

TO BE CONTINUED....