Przepraszam!
Nie byłam w domu i 0 czasu na pisanie.
Na razie rozdział, jak będę miała czas to ogarnę LBA I VBA.
Dedykacja dla... *werble* Maddie!
Nie byłam w domu i 0 czasu na pisanie.
Na razie rozdział, jak będę miała czas to ogarnę LBA I VBA.
Dedykacja dla... *werble* Maddie!
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się naga na podłodze. Byłam przykryta tylko kawałkiem koca który dzieliłam z James'em. On także nie miał nic na sobie. A więc wczoraj musiała być serio niezła impreza... Cokolwiek się działo, niczego nie żałowałam. Mam prawo na chwilę odetchnienia od tych idiotów. Ciekawe czy w ogóle obchodzi ich gdzie jestem... Założyłam jakąś koszulkę z podłogi. Zauważyłam że obok mnie leżał także Jason, Lars i Kirk. Wszyscy byli bez żadnego ubrania. Coraz bardziej chciałam wiedzieć co się wczoraj stało. Zaśmiałam się głośno na myśl o wczorajszej nocy. Kurwa co ja robiłam u Metalliki?! Serio absolutnie nic nie pamiętałam z tamtego wieczoru. Ważne że się dobrze bawiłam. Kurwa no przyda mi się jakieś odetchnienie od bandy debili z którą dzielę dom. Mój instynkt nimfomanki został zaspokojony bo nie chciało mi się ruchać. No ostatecznie... To znaczy że wczoraj było ostro. James obudził się, poszedł do kuchni i oparł się o blat.
-Ubrałbyś się, co? - powiedziałam chichocząc.
-A po co? Chyba nie jest aż tak źle... - odpowiedział patrząc się na siebie.
-Jest bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się szeroko. Hetfield podszedł do mnie i złapał mnie za biodra.
-Korzystaj póki możesz... - wymruczał mi do ucha. Chciałam z tego skorzystać. W sumie to chłopaki jeszcze spali. Pocałowałam go namiętnie w usta i poszliśmy na górę. Dopiero teraz zobaczyłam jak bardzo trzeba mi było odetchnienia od Axl'a.
-Ubrałbyś się, co? - powiedziałam chichocząc.
-A po co? Chyba nie jest aż tak źle... - odpowiedział patrząc się na siebie.
-Jest bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się szeroko. Hetfield podszedł do mnie i złapał mnie za biodra.
-Korzystaj póki możesz... - wymruczał mi do ucha. Chciałam z tego skorzystać. W sumie to chłopaki jeszcze spali. Pocałowałam go namiętnie w usta i poszliśmy na górę. Dopiero teraz zobaczyłam jak bardzo trzeba mi było odetchnienia od Axl'a.
***
Teraz to już byłam pewna że ta plotka o tym że Axl jest najlepszy w łóżku na całym Sunset Strip była bardzo nieprawdziwa. Ciągle coraz bardziej rozumiałam że to nie jest dobry facet dla mnie. Ale ja go kurwa kocham. Miłość to jebana pułapka. Nie można się z niej uwolnić. Minęło pięć dni. Oczywiście to były ciągłe imprezy. Tak właściwie to ja nigdy wcześniej nie imprezowałam tak bardzo. Nawet z Gunsami. A z nimi była impreza dzień i noc. Zdążyłam zapomnieć o wszystkich zmartwieniach. No prawie wszystkich. Myśl o Axl'u nie dawała mi spokoju. Ja nie potrafię bez niego kurwa żyć. James lub Sebastian lub ktokolwiek ze Skid Row lub Metalliki mi go zastępywali. Ale to nie wystarczało na dłuższą metę. Nawet David raz mnie przeleciał. Był z tego powodu bardzo szczęśliwy. Kilka razy prosił mnie o chodzenie ale ja za każdym razem odmawiałam. Nie on jedyny o to prosił. Na razie nie chciałam żadnego związku. Wiele razy płakałam. Nie przez to że nie mam chłopaka, przezto że nie ma Axl'a. Nie widziałam nikogo z Gunsów, włącznie z Natalie i Michelle. Ich serio nie obchodzi gdzie ja jestem. Usłyszałam pukanie do drzwi. To pewnie Sebastian. Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta.
-Fris! - krzyknęła Michelle i rzuciła mi się na szyję.
-Michie! Co ty tutaj robisz? Jak mnie znalazłaś? - zapytałam szczęśliwa.
-Jestem tutaj po ciebie. Wiedziałam o tym że Sebastian wie gdzie jesteś, bo zabierał dla ciebie ciuchy. Wyciągnęłam od niego adres, i teraz jestem tu. Przejdziemy się?
-Taak. - powiedziałam niepewnie i wyszłyśmy razem. Usiadłyśmy na naszej ulubionej ławce.
-Nie uwierzysz co się działo! - wykrzyknęła.
-No, zaczynaj!
-Rose próbował się zaćpać, zerwałam z Duffem, jestem z Izzym! - krzyczała. No dobra, ROSE PRÓBOWAŁ SIĘ ZAĆPAĆ?! Że kurwa co?
-No więc po kolei. Jak? Co? Kiedy? Czemu? - wrzeszczałam.
-Że Rose? - uśmiechnęła się szeroko Michie. - No Adler znalazł go w TWOIM pokoju na podłodze. Zadzwoniliśmy po karetkę i teraz jest w szpitalu. Jego stan jest stabilny... Sugerujemy że to z... twojego powodu. Odkąd odeszłaś jest przygaszony. I był w twoim pokoju...
Starałam się nie wybuchnąć płaczem. Jednak łzy same leciały mi po policzkach. Coraz więcej. Po chwili byłam w ramionach Michelle która starała się mnie uciszyć.
-Kiedy to się stało? - starałam się zachować spokój.
-Wczoraj rano. Nie chcieliśmy cię martwić. Ty się tak dobrze bawiłaś z chłopakami... - powiedziała smutno.
Płakałam jeszcze bardziej. Mój kochany Rose...Mój? Zerwałam z nim. Byłam debilką. Jebaną debilką. Co ja kurwa gadam? Naćpałam się czy co? Nie wiem czy mogę tak o nim myśleć. Nie wiem co do niego czuję. Chociaż nie, wiem. Miłość. Wielką.
-Możemy tam pojechać? - zapytałam przez łzy.
Ellie tylko skinęła głową. Wzięłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do szpitala. Wszyscy już tam byli. Slash od razu przyleciał do mnie.
-Nie płacz mi tu Fris! - krzyknął mi mnie przytulił.
-Z Wiewiórą jest podobno... dobrze. - powiedział Duff.
-Może zapytamy lekarza idioto? - wtrącił się Steven.
-Pani jest... ? - zapytał mnie lekarz.
-Kimś bardzo bliskim dla niego. Ale nie z rodziny. Proszę, niech pan mi powie co z nim. - powiedziałam błagalnym tonem
-No dobrze. - odpowiedział niechętnie lekarz. - Stan pana Rose'a jest... stabilny. W ciągu trzech godzin powinien się obudzić. Jeżeli nie to... przykro mi. - powiedział lekko i odszedł.
-Taak. - powiedziałam niepewnie i wyszłyśmy razem. Usiadłyśmy na naszej ulubionej ławce.
-Nie uwierzysz co się działo! - wykrzyknęła.
-No, zaczynaj!
-Rose próbował się zaćpać, zerwałam z Duffem, jestem z Izzym! - krzyczała. No dobra, ROSE PRÓBOWAŁ SIĘ ZAĆPAĆ?! Że kurwa co?
-No więc po kolei. Jak? Co? Kiedy? Czemu? - wrzeszczałam.
-Że Rose? - uśmiechnęła się szeroko Michie. - No Adler znalazł go w TWOIM pokoju na podłodze. Zadzwoniliśmy po karetkę i teraz jest w szpitalu. Jego stan jest stabilny... Sugerujemy że to z... twojego powodu. Odkąd odeszłaś jest przygaszony. I był w twoim pokoju...
Starałam się nie wybuchnąć płaczem. Jednak łzy same leciały mi po policzkach. Coraz więcej. Po chwili byłam w ramionach Michelle która starała się mnie uciszyć.
-Kiedy to się stało? - starałam się zachować spokój.
-Wczoraj rano. Nie chcieliśmy cię martwić. Ty się tak dobrze bawiłaś z chłopakami... - powiedziała smutno.
Płakałam jeszcze bardziej. Mój kochany Rose...Mój? Zerwałam z nim. Byłam debilką. Jebaną debilką. Co ja kurwa gadam? Naćpałam się czy co? Nie wiem czy mogę tak o nim myśleć. Nie wiem co do niego czuję. Chociaż nie, wiem. Miłość. Wielką.
-Możemy tam pojechać? - zapytałam przez łzy.
Ellie tylko skinęła głową. Wzięłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do szpitala. Wszyscy już tam byli. Slash od razu przyleciał do mnie.
-Nie płacz mi tu Fris! - krzyknął mi mnie przytulił.
-Z Wiewiórą jest podobno... dobrze. - powiedział Duff.
-Może zapytamy lekarza idioto? - wtrącił się Steven.
-Pani jest... ? - zapytał mnie lekarz.
-Kimś bardzo bliskim dla niego. Ale nie z rodziny. Proszę, niech pan mi powie co z nim. - powiedziałam błagalnym tonem
-No dobrze. - odpowiedział niechętnie lekarz. - Stan pana Rose'a jest... stabilny. W ciągu trzech godzin powinien się obudzić. Jeżeli nie to... przykro mi. - powiedział lekko i odszedł.
***
W ciągu 2 godzin płakałam, płakałam i płakałam. Chłopaki w końcu mnie uciszyli. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy. Duff przeleciał jakąś laskę w Rainbow i tak zakończył się jego związek z Michelle. Ale wtedy był przy niej Izzy który ją pocieszał. I tak rozpoczęło się mega lovestory Izzy i Michie! Cieszę się ich szczęściem. Na reszcie jest szansa na dwa piękne uśmiechy.
-A kiedy wydajecie płytę? - zapytałam zapalając papierosa. Jeżeli w ciągu następnych 30 minut Axl się nie obudzi to... nie chcę o tym myśleć. Muszę uwierzyć w to że będzie dobrze.
-Za tydzień. - odpowiedział Slash dopijając Danielsa. Trzecia butelka a on dalej był trzeźwy. Nie wiem czy to dobrze.
-Co tam jeszcze robiliście? Opowiadać no! - musiałam jakoś przerwać tą ciszę.
-Piliśmy, ruchaliśmy, piliśmy, ruchaliśmy i trochę graliśmy. - zaśmiał się Adler - A dziewczyny nie mam nadal.
-A co z pewną dziwką...
-Natalie jakby zniknęła z powierzchni ziemi... Nikt z nas za bardzo nie wie o co chodzi. - wtrącił się Izzy.
-Kurwa. Ona jeszcze wróci, mówię wam! - krzyknęła lekko pijana Michie.
Od razu przyleciała do nas pielęgniarka i nas opierdoliła. Zabrała nam fajki i alkohol. Skończyła się zabawa. Tylko takie debile jak my robią sobie libacje alkoholowe na korytarzu w szpitalu.
-Suka. - powiedział za nią krótko Duff.
W tym czasie coś zaczęło dziać się z Axl'em. Lekarz powiedział że jedna osoba może wejść. Po 15 minutach kłótni w końcu ustaliliśmy że będę to ja. Weszłam powoli do sali. Axl leżał na łóżku. Był blady i strasznie chudy. Kurwa, to moja wina?! Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Tak, ja go bardzo kocham. Dopiero teraz się do tego przyznaję? Lepiej późno niż wcale. Usiadłam na krześle obok łóżka i bez zastanowienia złapałam Rudego za rękę. Wydawało mi się czy nią poruszył? Nie wydawało mi się. Powoli otworzył oczy i wpatrywał się we mnie z osłupieniem. Po policzkach ciekły mi łzy. Łzy szczęścia. Uśmiechnął się. Oczywiście nie musiałam odwzajemniać uśmiechu bo już od kilku minut miałam banana na mordzie.
-Kocham cię. - wyszeptał bardzo cicho ale ja bardzo dobrze to słyszałam.
-Ja ciebie też. - powiedziałam przez łzy.
Kazali mi już wyjść. Kurwa, akurat teraz?! Oparłam się o ścianę przed salą i płakałam jeszcze mocniej.
Być może to jest błąd mojego życia, ale mi odpowiadają takie błędy.
Oł, dedykacja dla mnie? *__* Dziękuję, chociaż nie wiem czym sobie zasłużyłam. ;_;
OdpowiedzUsuńUwielbiam Fris. Jest taka zwariowana, szalona, porywcza, towarzyska, a mimo to w głębi serca jest krucha i wrażliwa. Uwielbiam takie osoby w opowiadaniach. Niech im się ułoży z tym Axl'em. Mimo, że Rose mnie trochę irytuje to i tak nie umiem im źle życzyć. Pasują do siebie, a poza tym to najważniejsza jest tutaj Sophie oraz jej szczęście.
Michelle jest z Izzym? Nareszcie! Widzę, że wszystko powoli się układa.
No cóż, życzę weny, mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybciej, bo to opowiadanko jest strasznie wciągające! :D
P.S. Wiem, że nie czytasz tego mojego starszego bloga, ale ostatnio założyłam coś nowego więc jakbyś miała wolną chwilę to zapraszam na: http://amantes-amenstes.blogspot.com/
Zasłużyłaś!
UsuńNo więc. Rozdziały dodaję codziennie tylko ostatnio nie miałam czasu. Przerwa będzie także w następnym tygodniu. A później to już regularnie ^^ Nie wiem jeszcze jak na roku szkolnym ale wszystko jeszcze zobaczymy.
Z przyjemnością tam zajrzę jak znajdę chwilę wolnego czasu!
Rozdział zajebisty!
OdpowiedzUsuńWięcej napiszę trochę później. Ewentualnie jutro c:
Dziękuję i okej ;)
UsuńChyba już jest dobra pora na komentarz. Wtedy raczej nie miałam do niego nastroju, bo przeważnie staram się, aby były długie. Śmieszne, po godzinie zachciało mi się komentować.
UsuńTo tak, jakoś no nie wiem... Ten związek Axla i Fris... Zbytnio nie przepadam za takim Rose'm. Takim? Chodzi mi o to, ze najpierw wszystko sam spieprzy, a potem i tak laska do niego wraca, bo ten czubek robi coś głupiego. Ech, bo ja już zdążyłam go tu znielubić. No niestety, zachowywał się strasznie. A Fris jeszcze do niego wróciła, ale czego nie robi się z miłości?
A Natalie? Tak raczej nie mogła zniknąć. Niech wróci! Bo lubię takie złe charaktery. :D Haha, no i na sam koniec powiem Ci, że bardzo mi się podoba. Wszystko.
Weny!
Hmm, wchodzę a tu grają "Estranged". Przypadek? Nie sądzę. xD
OdpowiedzUsuńA ja nie za bardzo lubię "Estranged". Dobra, bo zaczynam pierdolić.
Hahahahaahaha. Człowiek się budzi, jest nagi, a tu obok czterech też nagich facetów z Metallicy. Wnioski są oczywiste, jak dla Fris. Ale ja nie chciałabym na przykład być Larsem i obudzić się koło nagiego Kirka. To by było dziwne. xD
Ehh, Estranged, zboku.
Heheh, James, ty nieopanowany zwierzu!
No, bo plotki często są nieprawdziwe. I Axl wcale nie jest najlepszy. xD
Ehh, Sebuś, Sebuś SZTOP. Ja się pytam, gdzie mój Dejf "Te Snejk" Sabo. Wprowadź mi tu Snejka i Hilla, dobra? Proooooszę. Ładnie proszę :D
Ooo Michelle. Seba zabierał dla Sophie ciuchy? :OOOOO
Jej związek z Izzym skomentuję potem, bo chcę walnąć długą wypowiedź.
Rose się próbowal zaćpać? A ona już płacze i chce do niego biec? Wiesz, Daisy, ja też jestem zdania Faith.Że najpierw facet robi coś głupiego, a potem dziewczyna do niego wraca, bo się np właśnie zaćpał. Mimo że u mnie było podobnie (bohaterka całowała się z Hamiltonem po pijaku, a była z Izzym, ten się wkurzył i po pijaku przeleciał jakąś dziwkę, a potem chciał się zaćpać. Tyle że u mnie nie było zerwania) to nie lubię. No, ale czego nie robi się z miłości?
Tak, bohaterski Stevenek. Ej...chwila...co Steven robił w pokoju Fris? xDD
Ehhh no tak i już kocha z powrotem Axla. Tak, to musi być WIEEEEEEEEEELKA miłość.
A teraz czas na Izzy'ego.
Wiesz, kiedy Michelle powiedziała to Fris, bardzo się ucieszyłam. Ale kiedy przeczytałam, że z Duffem zerwała, bo ją zdradził, a Izzy ją pocieszał to mój entuzjazm opadł. Nie bierz tego za złe, ale to mi się wydaje...troszeczkę naciągane. Nie, nie, nie krytykuję. Tylko po prostu Michelle zerwała z Duffem i powinna być baaardzo smutna, a nie od razu wiązać się z Izzym. Mimo to, cieszę się, że są razem. :D
"-Za tydzień. - odpowiedział Slash dopijając Danielsa. Trzecia butelka a on dalej był trzeźwy. Nie wiem czy to dobrze.
-Co tam jeszcze robiliście? Opowiadać no! - musiałam jakoś przerwać tą ciszę.
-Piliśmy, ruchaliśmy, piliśmy, ruchaliśmy i trochę graliśmy. - zaśmiał się Adler - A dziewczyny nie mam nadal."- HAHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHA. Slash trzeźwy po trzech butelkach, a Steven nadal nie ma dziewczyny. xDDDD
Z jednej strony cieszę się, że Natalie zniknęła. Z drugiej strony to nie jest dobrze, że wyparowała. Kto wie, co jeszcze może zrobić. Zabiła już rodziców Fris, a teraz pewnie będzie się mścić na niej samej. Mnie to się wydaje, że Rose ją kryje. W końcu to jego siostra, co nie? No, ale kto tam wie rodzinę Rose.
Oj, Axl się obudził, Fris wpadła i wielki happy end. Już się kochają, już znowu (prawie) są parą. Ciekawe, co będzie w kolejnym.
Czekam niecierpliwie na kolejny!
Weny i pozdrawiam :******
Estranged
Bo to jest tak ustawione że jak wchodzisz to grają Estranged xDDDD
UsuńDoobrze xd W najbliższych rozdziałach będzie Snejk i Hill. I tak zamierzałam ich wprowadzić tylko nie wiedziałam kiedy, a teraz już wiem xd :D
Związek Axl'a i Fris jest... dziwny. Charakter Sophie jeszcze bardziej. Miłość to miłość nic nie poradzisz. Może to niemądre ale konsekwencje przyjdą później... fak miałam nic nie mówić!
Zamierzałam to wyjaśnić dokładniej w następnym rozdziale ponieważ to kolejna dosyć skompilkowana kwestia ale nie trudna do wytłumaczenia xd Czytając ten rozdział drugi raz (już po dodaniu) ja także to zauważyłam ale już nie chciałam zmieniać ponieważ to skomplikowałoby kilka rzeczy które będą w następnych rozdziałach. NIC JUŻ WIĘCEJ NIE POWIEM!
Steven może cieszyć się (?) wolnością przez ostatnie chwile.... KURWA ZNOWU TO ROBIĘ!
Z Rose'ami to nigdy nie wiadomo. Może się kryją nawzajem, a może nie. Fak rodzina Rose wyszła mi w tym opowiadaniu jak troszkę rodzina Borgiów xd (jak nie kojarzysz to poczytaj w Wikipedii albo popatrz na serial xd)
Cieszę się że wyszedł mi taki sweet happy end :3 Cisza przed burzą... DAISY DEBILKO!
U mnie nowy!
UsuńJestem już!
OdpowiedzUsuńJaki cudowny rozdział! Kurde, jak sobie wyobraziłam całą Metę bez ubrań... XD Nie no ciekawie, ciekawie! ;D
A potem jeszcze lepiej! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że Michie i Izzy są razem! Tak, tak, tak! Idealnie ;3
I to na końcu, yey! Tak słodko *o* Ten Axl... Zajebiście, no! Będą teraz tacy szczęśliwi... Będą nie?
Kurde zapomniałam. Ta suka Natalie. Yghh jak ja jej nienawidzę! ._.
No cóż, droga Diasy, naprawdę fajowy rozdział, oby tak dalej!
Hugs, Rocky.