piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 2

Podarłam kartkę i rzuciłam kawałkami o ścianę. Zaczęłam się śmiać jak psychopatka. Ale to nie był do końca śmiech szczęścia. Raczej zażenowania. Po prawie dwóch latach chcą się ze mną spotkać?! Może jeszcze powiedzą mi że mnie kochają? Chociaż może powinnam się zgodzić. Przecież to może być coś ważnego... Oj dobra, co mi szkodzi? Wzięłam sukienkę od Michelle i zeszłam do swojego pokoju. Wrzuciłam ją na łóżko i szybko się przebrałam. Właśnie zachodziło słońce. Zbiegłam na dół i usiadłam na kanapie.
-To co zrobiłaś było... - zaczął Slash.
-Zajebiste! - dokończył Steven.
-Jesteś wielka! - krzyknął Duff.
-Każdy ma ochotę zajebać Natalie... - zaśmiałam się - Gdzie ona teraz jest?
-Spierdoliła do Hamiltona... - powiedział gorzko Slash.
-Czy ja usłyszałam gorycz w twoim głosie? Czyżbyś był zakochany w dziwce, która idzie do łóżka z każdym facetem którego spotka? - dopytywała się Michie.
-Ja pierdole nie zakochałem się! - wrzasnął - Po prostu szkoda mi każdego faceta z którym ona ma cokolwiek do czynienia.
-Czyli szkoda ci samego siebie? - Duff wybuchnął śmiechem.
-To że byłem z nią w łóżku...
-Toalecie... - przerwał mu Steven.
-Oj zamknij się, to nie oznacza że ją kocham. - wyjaśnił Slash.
-Ej, czemu wiewióra się nie odzywa?! Zwykle ma do powiedzenia milion różnych rzeczy, a teraz co?! - dziwiła się Michelle.
Axl wziął butelkę Nightraina i poszedł na górę.
-Wracaj tu! Zaraz idziemy do Rainbow! - krzyknął za nim Slash.
-Nigdzie nie idę! - odpowiedział mu Axl i usłyszeliśmy trzask drzwi.
-Królewna strzeliła focha? - zaśmiała się Michie. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-To idziemy? - zagadał Steven.
-Gdzie Izzy? - spytałam
-Jest w złym humorze od rana. Siedzi w swoim pokoju przez cały dzień. - odpowiedział Duff.
-Ja chyba nie idę z wami... - powiedziałam i poszłam na górę. Pokój Stardlina był na końcu korytarza. Weszłam bez pukania, Izzy jest dla mnie jak brat. Siedział na łóżku i grał jakąś melodię na gitarze. Usiadłam obok niego.
-Piękne... to ta nowa piosenka? - spytałam.
-Nie. - odpowiedział - To jakieś gówno które gram z nudów.
-Wcale nie. To by było dobre na piosenkę...
-Na razie wolę to zachować dla siebie...
-Dobra, koniec pierdolenia, co się stało?
-Nie ważne. - odpowiedział smutno.
-Ważne!
-Michelle, ona jest teraz z Duffem. Bardzo chcę jej szczęścia ale... Fris, ja ją kurwa kocham!
-Izzy... - za bardzo nie wiedziałam co powiedzieć. Domyślałam się tego ale nigdy bym nie przypuszczała że to taka prawdziwa miłość. Cokolwiek prawdziwa miłość znaczy. Kurwa. Michie, Izzy i Duff to moi przyjaciele. Chcę żeby wszyscy byli szczęśliwi. Ale Ellie nie pasuje do Duffa i nigdy nie będzie z nim do końca szczęśliwa. Wiem to bo ma charakter taki jak ja, a ja już z nim chodziłam, i dobrze to się nie skończyło... Ale co Izzy mógł zrobić żeby Michelle go zauważyła?
-Ja wiem, pierdole o jakichś nieważnych rzeczach, możesz iść do Rainbow z resztą...
-Ooo nie! Nie pozwolę żeby trzy osoby w tym domu łaziły nieszczęśliwe.
-Trzy? Chyba jedna, ewentualnie dwie bo od rana siedział ze mną Axl i użalał się nad sobą, jaki to on jest zły, i jakie to on błędy popełnia.
-Chwila, co? - byłam niesamowicie zdezorientowana.
-Rose przyszedł tu jak ty poleciałaś na górę. Użalał się nad sobą i prosił o radę jak cię odzyskać. Jest załamany i chyba serio żałuje tego co zrobił. Nie ładnie tak łamać serca chłopaków.
-Oj dobra - machnęłam ręką, szczerze miałam w dupie tą wiewiórę - Ty będziesz nieszczęśliwy, Michie i Duff nie pasują do siebie. Duff nie wytrzyma z nią miesiąca.
-Ale Michelle i tak mnie nie zauważy. - powiedział smutno.
-Hmm, napisz dla niej piosenkę!
-Nie umiem pisać tekstów. To raczej rudy się tym zajmuje. Nie ja...
-Stardlin nie pierdol! Piszesz najlepsze teksty na świecie.
-Może coś wymyślę...
-A teraz chodź do Roxy! Kurwa nie pozwolę ci pić albo ćpać samemu! - pociągnęłam go za rękę. Zeszliśmy na dół i poszliśmy na Sunset. Izzy po raz pierwszy w życiu poczuł że ma prawdziwą przyjaciółkę.

***

Siedzieliśmy sobie w Roxy już 3 godziny. Oboje byliśmy tak najebani że ledwo co siedzieliśmy. Właśnie kończyliśmy 6 butelkę Danielsa. Do klubu weszli Aerosmith ze swoimi dziewczynami.
-Kurwa! To Aeromith! Dawaj do nich zagadamy. - powiedział Izzy.
-Ja pierdole, patrz kto jest z Hamiltonem! - odpowiedziałam.
-Ta dziwka?! Wszyscy wiedzą że oni są razem.
-Kurwa byle nas nie zauważyła! Ja piedole jak tu przyjdzie to...
Nasz stolik był w kącie. Idealne miejsce do ukrywania się. Nikt nie zwracał uwagi na nas ale my mogliśmy patrzeć na prawie całe Roxy. Natalie zaczęła łazić po Roxy w poszukiwaniu czegoś... Pewnie nas. A niech tu się tylko zbliży. Jakby na zawołanie odwróciła się w naszą stronę.
-Kurwa mać. - powiedzieliśmy cicho w tym samym momencie.
-No to kurwa koniec... - wyszeptał Izzy.
Natalie podeszła do nas i uśmiechnęła się do nas tak sztucznie że aż nie dobrze mi się zrobiło. Pociągnęła mnie za rękę i już byłyśmy na samym środku Roxy. Co ta kretynka chciała zrobić?! W tym tygodniu było jakieś malowanie w klubie. Niedaleko stąd stały otwarte farby. A gdyby tak... ? Do głowy przyszedł mi szatański plan. Jednak wykorzystam go tylko w ostateczności.
-Ty to jednak jesteś popierdolona. - powiedziałam głośno.
-Nie ja. - zaśmiała się - Ja cię zabije za tą patelnię rozumiesz?! Kurwa mać, zniszczę ci życie.
-No to sobie niszcz kretynko.
-Jeszcze zobaczysz! A tak proszę państwa wygląda dziwka! - krzyknęła na całe Roxy.
-Właśnie, proszę się dokładnie przyjrzeć osobie która stoi obok mnie, jest idealnym przykładem na typową dziwkę z Sunset Strip! - krzyknęłam i wskazałam na Natalie.
-Ty szmato! - uderzyła mnie z liścia w policzek. O nie kurwa! Tego nie odpuszczę tej suce! Wzięłam czerwoną farbę i wylałam ją na nią. Zaczęła piszczeć i mnie bić. Śmiałam się jak głupia. Życie jest piękne. Poślizgnęła się i upadła przez co ja prawie posikałam się ze śmiechu. Nie mogłam złapać powietrza. Kopnęłam ją kilka razy i ciągnąc Izzy'ego za rękę wyszłam dumnym krokiem z Roxy. Przez cały czas nie mogłam opanować śmiechu. Kupiliśmy papierosy i cztery butelki Nightraina w sklepie i poszliśmy nad ocean. Usiedliśmy na ławce i patrzyliśmy na bezmiar błękitu przed nami. Zorientowałam się, że przez cały czas trzymaliśmy się za rękę. Ale zamiast go puścić ścisnęłam go jeszcze mocniej. To zapewne alkohol działał ale przytuliłam go. Siedzieliśmy tak 15 minut. Po prostu byliśmy wtuleni w siebie. Poczułam jakiś dziwny prąd między nami. I wtedy się zaczęło. Izzy pocałował mnie w usta. Zapamiętałam ten pocałunek do końca życia. Zaskoczyło mnie to. Ale ja chciałam więcej. Nikt mnie nie przeleciał od ponad 24h. W moim przypadku to może być śmiertelne. Nasze ubrania same powoli lądowały na ziemi. Tego już nie mogliśmy zatrzymać. Pobiegliśmy na plażę.
-Czy na pewno tego chcesz? - spytał.
Zamiast odpowiedzieć mocno pocałowałam go w usta. Położyliśmy się na piasku i zrobiliśmy to.

***

-Jesteś zajebista. - wyszeptał mi do ucha Izzy.
Pobiegłam do wody. Była przyjemnie ciepła. Stardlin wbiegł za mną i zaczęliśmy się ochlapywać. Wszystko co przeżyłam tego wieczoru było cudowne. Byłam naprawdę szczęśliwa. W L.A para jakiś osób które biegają nago po plaży to widok codzienny. Chyba dzisiaj Izzy zapomniał o Michelle. Zebraliśmy nasze ciuchy z ziemi i ubraliśmy się. Mieliśmy już iść do domu, ale uznaliśmy że noc jeszcze młoda. Nie chcieliśmy wracać do żadnego klubu, więc poszliśmy do parku. O tej porze nikogo kto mógłby nam przeszkodzić już tam nie było. Tylko kilka dziwek. Siedzieliśmy na trawie i piliśmy Nightraina gdy zobaczyliśmy że ktoś znajomy wchodzi do parku. A tak dokładnie to dwie znajome osoby. Chwila, wszędzie rozpoznam te kowbojki. To był nie kto inny jak Axl Rose. A ta druga osoba? Patrząc na ten krzywy ryj ogarnęłam że to Natalie. Była dalej cała czerwona przez farbę. Parsknęłam śmiechem patrząc na nią.
-Ciiicho! - szepnął Izzy - Jak ta suka nas zauważy to koniec. Czekaj, czy to jest Axl?!
-Tak... Kurwa ciekawe co tu robią.
-Możemy do nich podejść... Chodź za mną, tak jakby co to biegniemy ile sił w nogach do starego magazynu. 
Czołgaliśmy się po trawie w ich stronę. Wyglądaliśmy jak debile. W końcu oddzielały nas od nich tylko jakieś krzaki. Bardzo dobrze słyszeliśmy tą rozmowę. To co usłyszeliśmy i zobaczyliśmy nas zamurowało.

1 komentarz:

  1. Haha, serio chcieli się z nia spotkać? Seriusly?
    Hahahha, no jak chłopcy się cieszą. xDD
    Biedny Izzy. Taki przygaszony. :(((
    I dobrze, że Sophie pokazala na cale Roxy, że Natalie jest dziwką. Dobrze tak, tej kurwie.
    Łoo, zrobiła to z Izzym. Dobrze, że przynajmniej się chłopak odstresował.
    Co. Co się wydarzyło? Co usłyszeli i zobaczyli? Daisy, pisz mi tu szybko, bo zejdę na zawał.
    Sorry, że krótko, ale się spieszę ;(

    OdpowiedzUsuń